Twarzowi ulubieńcy... Niech im będzie

/
1 komentarzy
Witam Was po małej przerwie ...

Cera problemowa zazwyczaj wymaga dość dobrego krycia, ale potrzebuje odpoczynku jak każdy. Po ostatniej dawce antybiotyku i maści, doszłam do wniosku, że jest na tyle wleczona by móc dać jej odpocząć i powiem Wam, że wcale źle się z tym nie czułam wręcz przeciwnie czułam się bardziej rozpromieniona :)
Chwilowo wszelkie podkłady odłożyłam na bok i postawiłam na krem CC wraz z bronzerem w żelu. Co za misz masz z tego wyszedł ?? 
Zapraszam do lektury.



Krem CC marki Giordani Gold od Oriflame odcień Natural

Wielozadaniowy krem upiększająco-pielęgnujący w unikalny sposób łączy lekką konsytstencję z trwałym efektem nieskazitelnego makijażu o średniej intensywności krycia. Z opatentowaną przeciwstarzeniową technologią rozjaśniającą, która nadaje cerze świetlistość i promienny wygląd. Z filtrami SPF 35 UVA/UVB. "

I jak dla mnie bardzo fajne odkrycie. Z przypadku trafił w moje ręce ( pewna konsultantka mi go wcisnęła :P ) i wcale nie żałuję. Moja cera go lubi, a buźka prosi o więcej. Nie wielka ilość swobodnie wystarcza na pokrycie całej twarzy.
Magiczna tubka pojemności 40 ml, z której dozujemy kosmetyk jest bardzo poręczna i wygodna w użyciu - szkoda, że nie na klika, ale to już chyba moje zboczenie :P 
Bardzo dobrze się stapia z karnacją, nie pozostawia smug i ładne zostawia wykończenie. 
Krycie to nie jakiś  kamuflaż czy ciężka maska, nie spodziewajmy się ukrycia niedoskonałości,  ot to taki przyjemny kremik.
Nie zapycha porów, nie powoduje podrażnień.
Omijam okolice oczu ponieważ mam dar do łzawienia, a w tedy pod oczyma jest brzydka plama. Kiedy dostanie się do oczu, zaczynają szczypać i łzawić. Osobiście w tamtych okolicach stosuję korektor.
Jak dla mnie opis jak najbardziej zgodny z produktem.
Dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych.




Żeby podkreślić letnią opaleniznę ( na szczęście udało mi się załapać jej kilka promyków ) odkryłam w kosmetykach zapomniany bronzer w żelu z Avonu. Oj nabrał już mocy prawnej, ale jakoś wcześniej nie wpadłam na pomysł by wykorzystać go w ten sposób.

Odrobinę żelu dokładam do kremu i razem wsmarowuję w twarz. Efekt - promienna cera, świeża, lekka opalenizna.
Samego tego kosmetyku nie stosuje bo jakiś plamiasty na twarzy wychodzi. O wiele lepiej sprawdza się z mieszany z kremem lub podkładem.
Efekt nie jest długotrwały, ale jakoś szkoda mi go wyrzucić.
Nie widziałam go w obecnym katalogu więc nie mam pojęcia czy jest jeszcze dostępny.



Dla uwieńczenia makijażu podkreślam twarz różem Sleeka i bronzerem NYX, na koniec tusz do rzęs i gotowe.





Z pozdrowieniami Klusi 


Podobne posty:

1 komentarz:

Dziękuję za pozostawienie komentarza.