Tak właśnie poczułam wiosnę, a to za sprawą rozdania u mysieuszka :):) Piękne soczyste kolory lakierów i słodkie zapachy żeli do ciała nic tylko wiosna, kolorowa i pachnąca :) .

Tak wiec zapraszam Was wszystkie do wzięcia udziału w rozdaniu, może którejś z nas się uda :) 

Wystarczy kliknąć o TU .... :) Powodzenia :)
Będę się chwalić :):):): o tak :):) w tym tygodniu mój osobisty, prywatny L. przynosił mi codziennie paczuszki :):) część jakieś wyrwane z życiorysu ankiety i gratisy do nich no i mój mały zakup u Antoniny :):) Tak, tak przyszła paczuszka takie maleństwo, a jakie Skarby w sobie chowała :) 
Po woli od początku:) 
Najpierw była paczuszka dla Małego Misia :) i on się bardzo ucieszył bo lubi śliniaczki :):)


już go przetestowaliśmy, jadalny nie jest :) i wylądował w praniu co znaczy, że się sprawdził :). W środku była również próbka mleczka Bebilon 2, ale na to jeszcze mamy czas i poradnik dla RODZICÓ, nie tylko dla mam i to mi się bardzo podobało, bo jest tam również rozdział "tata".... Zostawię na wierzchu otwarte :)

Paczuszka od Antoniny była oczekiwana ponieważ znajdowało się w niej coś na czym mi zależało :)


tak właśnie to cudeńko w środeczku to technic eyeshadow :):):) moje kolorki, delikatne, naturalne coś czego chciałam :). Postanowiłam od razu je sprawdzić i wymalować sobie nimi oczka. Ja jestem zadowolona mam nadzieję, że Wam też się podoba :)




A jednak to prawda co mówią, a mówią, że mała rzecz, a cieszy :) Antonino Guzik :) dziękuje Ci Kochana bardzo :) 
P.S była jeszcze paczuszka od Johnson & Johnson, ale tamponami nie będę się chwalić :)
Tak w pełni mogę się wypowiedzieć na temat tego kosmetyku, który stosuję od kilku miesięcy, wiec opinie sobie wyrobiłam.... 
MaxFactor kojarzy mi się nie wiem czemu z naszymi babciami i prababciami, czyli stara, dobra marka, która wie co robi ...


Maskara MaxFactor 2000 Calorie jak podaje producent ma to być "wodoodporny tusz do rzęs", a jak jest w rzeczywistości ...


 Ano tak, że w moim przypadku sprawdziła się ona w 100 %. Często płaczę ( nie mylić z beksą wręcz przeciwnie ) ja po prostu płacze ze śmiechu, od słońca itp... itd... Przy czym czasami zapomnę się i przetrę oko jeszcze dłonią... :) 
Tusz ten twardo trzyma się na rzęsach, nie spływa, nie prószy się i dobrze rozczesuje rzęsy. Ja mam delikatne, liche rzęsy ukryte za okularami i w moim przypadku fajnie je podkreśla, więc ja jestem osobiście zadowolona. 


Szczoteczka jest delikatna ( czytaj nie za duża nie za mała ) więc dobrze się z niej korzysta. Opakowanie zgrabne, czarne z niebieskimi napisami ładnie się prezentuje.
Aby zmyć tusz potrzebujemy środka do demakijażu oczu na wodoodporny tusz :) bo inaczej zostanie z nami na dłużej. 


Czy do tej maskary wrócę z pewnością będzie ona na ławce rezerwowej w mojej kosmetyczce, a ponieważ kobieta zmienną jest, a ja mało stała w uczuciach jestem :) to przy najbliższych zakupach poszperam za jakąś  nowa wodoodporną maskarą dla samego porównania :)

Jeśli znacie, lub same używacie jakiejś maskary wodoodpornej to ja bardzo chętnie się o tym dowiem i może skuszę. Piszcie :) 
Tak ono nigdy nie było sprawiedliwe i chyba nie będzie co najwyżej od czasu do czasu czymś nas wynagrodzi... Dobrze, że pozostają nam marzenia i można w nie mocno wierzyć, a wiara czyni cuda i takie tam. 
Wzięło mnie po tym weekendzie, gdzie mały Miś przez dwa dni wysoko gorączkował, trafiło się kilka miłych chwil i cudownych dni i można by spytać czego babo chcesz więcej.... a no chcę a chcieć nie znaczy mieć :( 
To wcale nie jest tak, że jestem wymagająca o nie, nie po prostu wiem czego chcę i tyle... Daję z siebie 100 % i tyle samo po proszę w zamian, a cóż poradzić jak gdzieś po drodze coś się sypnie ??? Nie solą, nie piachem .... no nic po prostu czekać cierpliwie co się wydarzy .... Tu już musi zadziałać czas.... 

To tak tylko musiałam z siebie od siebie, a na recenzje przyjdzie czas :) hihihihihi najpierw trzeba dobrze po testować by nie walnąć jakiejś gafy i później złościć się na siebie :) Tak wiec moje drogie ja testuję i za kilka dni opiszę Wam co, jak, po co i z czym się je :)
Mała modernizacja moje drogie nastąpiła w dziele sprzedam/ wymienię :) wiec jak coś serdecznie zapraszam :)wystarczy kliknąć  TU  :)
Pisałam Wam ostatnio, że szybkie zakupy w Rossmannie nawet się udały, pokazałam Wam fotki z rozerwaną reklamówką, ale nie napisałam cóż tam takiego się znajduje :) Tak wiec było dla wszystkich po trochu : pianka do golenia Gillette,maszynki , pasta do zębów dla Klusi małej, obiadki z marchewką ulubione małego Misia no i coś dla mamy :):):):) 
Dla mamy jest :


Już wiecie co w następnej kolejności pójdzie pod młotek :)  
Moje drogie przyszedł czas na recenzję produktów, które od dłuższego czasu stosuję na włosy i mogę coś o nich powiedzieć. 
Mila professional szampon z keratyną do włosów - wzmacniający.

Informacja od producenta:
Profesjonalny szampon wzmacniający do wszystkich rodzajów włosów  posiada nowoczesną formułę bogatą w składniki kondycjonujące i wzmacniające włosy. Zawarta w szamponie keratyna znana jest z właściwości odbudowujących i wzmacniających strukturę włosa. Ekstrakt perłowy i pantenol działają nawilżająco i sprawiają, że włosy stają się błyszczące i łatwe do ułożenia. 

Opakowanie:
Butelka pojemności 1000 ml, nie wygodna w dozowaniu, szampon jest odkręcany co jest strasznie nie wygodne i trzeba bardzo uważać by przypadkiem nie potrącić jej lub nie wypuścić z dłoni bo zawartość bez problemu nam się wyleje. Osobiście wolała bym otwieraną do góry co nie powodowało by utrudnień w szczególności jak ktoś lubi szybki prysznic, rano myję głowę i śpieszy się do pracy. 

Składniki:
Konsystencja:
W miarę gęsta i delikatnie perłowa, dobrze pieni się na włosach. 

Mila professional maska z keratyną do włosów - wzmacniająca. 

Informacja od producenta:
Profesjonalna maska wzmacniająca do wszystkich rodzajów włosów  posiada nowoczesną formułę bogatą w składniki kondycjonujące i wzmacniające włosy. Zawarta w szamponie keratyna znana jest z właściwości odbudowujących i wzmacniających strukturę włosa. Ekstrakt perłowy i pantenol działają nawilżająco i sprawiają, że włosy stają się błyszczące i łatwe do ułożenia. 

Opakowanie:
w przeciwieństwie do szamponu, maska ma pompkę, która znacznie ułatwia dozowanie. Pojemność to również 1000 ml. 

Składniki:
Konsystencja:
Biała, gęsta maź o przyjemnym zapachu, który utrzymuje się na włosach. 

Moja opinia:
włosy moje z natury bardzo trudne do ułożenia, przetłuszczające się, elektryzujące i na dodatek wszystkiego strasznie suche po umyciu wręcz nie dały się rozczesać. Tworzyły jedno wielkie spętane gniazdo, gdzie o myciu głowy na wieczór i pójściu spać bez rozczesania nie było mowy. Umycie rano i próby rozczesania kończyły się po długiej wojnie pełną szczotką i grzebieniem powyrywanych włosów. Były strasznie nie miłe w dotyku i straciły swój blask. 
Produkt ten zaproponowała mi moja fryzjerka, która stwierdziła, że moje włosy powinny stać się nawilżone i  łatwiejsze w rozczesywaniu. Wraz z szamponem do uzyskania lepszego efektu kupiłam jeszcze odżywkę tej samej serii. 
Muszę przyznać, że po pierwszych kilku umyciach moje włosy zaczęły się gładko rozczesywać, po zdjęciu ręcznika z głowy ładnie opadały, nie były potargane, poplątane, tylko mokre. Po wyschnięciu efekt gładkich, lśniących i odżywionych włosów zauważalny "gołym okiem" nie tylko przeze mnie ale również osoby postronne. 
Szamponu używam na przemian z innym szamponem leczniczym w tej chwili, ale maskę nakładam po każdym umyciu to jest co jakiś drugi dzień i po około 3 minutach spłukuję. Nie zauważyłam by moje włosy przetłuszczały się bardziej niż dotychczas, ale po jej nałożeniu muszę włosy wiązać w koka do góry i przy spłukiwaniu uważać by nie dotykały pleców, ponieważ mam bardzo wrażliwa skórę i co za tym idzie od razu wyskakują mi niechciane krostki i swędzą mnie plecy. 
Podsumowując: na pewno włosy nie przestały się elektryzować, ale z pewnością odżyły i wyglądają zdrowiej, Niestety moja skóra, która miała styczność z maseczką ciężko znosi swędzenie więc ten produkt nie jest dla mnie. Składniki w nim zawarte chodź sie na tym nie znam z pewnością nie są naturalne i zdrowe jak dla mnie. 
Rzecz biorąc muszę poszukać czegoś o podobnym działaniu mniej alergicznego dla skóry.

Rety, rety, rety mam nowa zachciewajkę i to jaką !!!! Pięknie pachnie, delikatnie mmmmmmmmmm skąd miałam próbkę nie mam zielonego pojęcia, po prostu pamiętałam, że w magicznej kosmetyczce z próbkami jest jakaś do masażu i postanowiłam pobawić się w masowanie z olejkiem. Coś niesamowitego ten zapach prześladuje mnie od wczoraj tak jak by był mi pisany... 
Jest to Aldo Vandini - olejek do masażu o zapachu ( i teraz uwaga ja się z tym nigdy nie spotkałam ) masła murumuru i lapacho. Pierwszy raz spotkałam się z tą marka, wcześniej nigdzie mi nie migła ta nazwa, ani produkty tej marki, to też moja prośba moje drogie jeśli miałyście z nią styczność, albo wiecie gdzie stacjonarnie można ją kupić bardzo proszę piszcie, ja znalazłam ja tylko w internecie ... 
Powracając do samego olejku, był delikatny, bardzo fajnie rozprowadzał się na ciele, nie tworzył brzydkiej, tłustej powłoki, a magia zapachu pozostała do dziś...
Coś wspaniałego w samym środku zimy :) 
A która z nas ich nie lubi, oczywiście pod warunkiem, że są miłe, a ja mam dziś same miłe i proszę obym nie wykrakała i nich już ten dzień do końca będzie taki miły :):):):):)
Na dziś wieczór troszkę miłych słodkości mam i będę mi towarzyszyć w odwiedzaniu Was :) 
Wiecie gdyby nie to że mam uszy, uszka to mój uśmiech był by do okola mojej głowy hihihihihihi tak właśnie tak by było :). Żabcia w kubeczku miała dla mnie pyszną kawę, do tego Miś, zapachy z kuchni, słońce za oknem ( nie ma go co prawda, ale tak się czuję :) ). Nie i nic nie brałam ani nic mocnego nie piłam po prostu taki fajny dzień :)

Życzę sobie, aby takie dni powtarzały się częściej :) 

ŻUM :*
Dzień dobry z rana  :)
jestem bez kawy, po śniadanku, mały Miś sobie śpi, a Klusia mini błąka się po pokoju i właśnie sobie przypomniała, że trzeba pracę domową zrobić :) dobrze, że w ogóle jej się przypomniało...  Przez to całe zamieszanie w Malinowym Klubie jestem zagubiona, pogubiona i gdzieś z tyłu z recenzjami i postami, ale na szczęście zdążyłam na zakupy do Rossmanna wczoraj :P Przykra sprawa z tym wszystkim ktoś pracuje nad czymś, poświęca się całym sobą, stworzył coś wspaniałego i ciach ... zawsze znajdą się jakieś "mendy", które zasieją zamęt.
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i przynajmniej wiemy jakie jesteśmy silne i jak wiele znaczy dla Nas ten Klub :) i bardzo się cieszę, że jestem z Wami.
Lubię zakupy ale te były za szybkie i to co najważniejsze zapomniałam, na spokojnie nic nie obejrzałam, dobrze, że udało mi się przynajmniej wziąć z półki coś dla siebie ( będzie o czym pisać ).

Najbardziej cieszy mnie to białe opakowanie :):):), ale to zostanie słodką tajemnicą :), o której opowiem Wam później. 
Dodatkowo dostałam dziś dwie przesyłki :):) jedna to zestaw próbek Johnsona :), a druga to z Hipp łyżeczka plastikowa :) nowa w naszej kolekcji :)

Kogo lobię, kogo kocham, kto może niech pomoże hihihihihi :)

Wystarczy kliknąć na link i się zalogować to nic nie kosztuje :) Dziękuję :)

http://shinybox.pl/?ref=5da2418
Padam... nie mam pojęcia czy ze zmęczenia czy z przejedzenia, a może jedno i drugie hmmmmm ??? Fakt jest taki, że padam :), ostatkiem sił, siłą woli i ogromną pokusą napisania - piszę :) Piszę do Was chociaż krótki list, ale jaki :):):) 
Moje drogie pomalowałam w sobotę wieczór pazurki, kolorem, który od dawna mi się bardzo podobał, polowałam na niego no i mam. Kolor śliczny ale reszta daje wiele do życzenia.
Nakładał się dobrze nie ciągnął się, nie pozostawiał smug, równomiernie się rozprowadzał i pędzel nie gubił włosków.
Pierwsza warstwa wyglądała już całkiem nieźle, druga dodała jeszcze większej głębi koloru.
Schnął "niby szybko" no właśnie to niby - kręcąc się po domu i robiąc różne dziwne rzeczy nie zauważyłam żadnych zadrapań czy uszkodzeń lakieru 9 chyba naprawdę musiałam uważać albo nic nie robiłam hmmmm ), a rano po przebudzeniu jakież było moje zdumienie jak zobaczyłam brzydkie odciski od pościeli - to mnie przerosło. 
Trwałość też nie daje efektów do zadowolenia chyba, ze będziemy leżeć i nic nie robić. Po dwóch dniach już mam brzydkie odpryski i podejrzewam ( nie sprawdzałam ), że nawet baza utwardzająca tu za wiele nie pomoże. 
Podsumowując: kolor zgodny z oczekiwaniami, ładny, intensywny, dobrze się rozprowadzał, ale reszta niestety nie sprawdziła się. 



"Poranna" kawa stoi przy mnie w moim magicznym kubeczu Żabci :). Mały Miś sobie słodko śpi. Na kuchni obiadek dla dużych dzieci i dla tego małego Misia.

 Nie mam zielonego pojęcia za co się zabrać, a zaległości troszkę jest. Tak więc ( nie zaczynamy zdania od Tak wiec - pamiętam to jeszcze z podstawówki jak polonistka nam wbijała w głowę :) ) no to tak więc, kilka małych bzdur zanim przejdziemy do konkretów chodź nie wiem czy dziś się uda :(
Żeby nie było, że o Was nie myślę na kartce pisałam wieczorem czym muszę się Wam pochwalić :P 
i na pewno Wam to w końcu przedrukuję :):):):)
Staram się chociaż nie mieć zaległości w odwiedzaniu Was i czytaniu nowych ciekawostek i hiciorów :)
Postanowiłam również lekko zmodernizować swojego bloga i pewnie wieczorkiem jak już dzieci pójdą spać zasiądę do tego i wszystko (no może prawie wszystko) nadrobię i zrobię.
Antonina kusi oj kusi Klusi, a ja lubię być kuszona więc się skuszę i może wykusze ( ale mi się napisało - a Misie to małe niedźwiadki i bardzo są Kochane :) ).
A tak naprawdę to Antonina w swoim rozdaniu proponuje serię naprawdę fajnych kosmetyków poczynając przez mascary Maybelline, po moją ulubioną Ziaję i kilka nowości, których na oczy nie widziałam a chętnie zobaczę i przetestuję. 
Tak więc polecam Wam wszystkim zajrzeć na stronę i wziąć udział w rozdaniu  
http://antonina-guzik.blogspot.com/

Pozdrawiam Klusi.
W ogóle w planach nie był ten post ani to rozdanie ale jak tu nie skorzystać jak takie nagrody :), a moim włoskom od życia też się coś należy... nie dość, ze zmęczone po ciężkich 9 mc, codziennym myciu, lataniu w każdą stronę i puszeniu się o wszystko :) czas o nie zadbać. 
I w ten oto przedziwny sposób - ktoś nad tym czuwał - trafiłam do minthairr prawdziwej maniaczki niesamowicie kręconych włosów ( cóż jedni mają kręcone drudzy muszę sobie kręcić :( ) i postanowiłam wziąć udział w jej rozdaniu.
Póki co leczymy je sobie Vichy, do tego Mila maska i szampon z keratyną i zestaw witaminek DH to może jeszcze u naszej włosomaniaczki uda się zdobyć zestaw odżyweczek dla moich maleństw ( a jest o co powalczyć :) ).
Tak wiec moje kochane trzymać za mnie kciuki i za włosiaczki.:)  
No to mamy chwilkę opiszemy bazę pod cienie. 
Moje drogie jak wiecie zamówiłam z ciekawości ( nie ukrywajmy była tania 12 zł ) bazę na powieki utrwalająca cienie. Bardzzzoooo się długo zastanawiałam co z tego będzie bo różnie udawało mi się trafić na te kosmetyki, ale kto nie ryzykuje ten nie ma no i mam - bazę, bazunie ( już ją lubię :) ). 

Opakowanie zwyczajne, małe czarne bez żadnych ekscesów.

Zawartość ukryta w szklanym, małym słoiczku, który chodź wygląda ładnie uważam i uważać będę że jest to strasznie nie higieniczne i nie wygodne w użytkowaniu, a przynajmniej jak trochę nam tego ubędzie. 


Użytkowanie - no i tu wielka niespodzianka no chyba, że jeszcze mnie czymś zaskoczy przy dłuższym używaniu. Nakładało się w miarę dobrze, a to dla tego, że wcześniej nałożyłam puder w kamieniu na powiekę, i miałam wrażenie że za chwilę zacznie się rolować na powiece, powstaną grudki i wszystko pójdzie w pieruny i od nowa będzie trzeba zaczynać troszkę mnie zniechęcało, ale nie, poradziła sobie bazunia świetnie.... nic się nie rolowało, delikatnie się rozsmarowała i czas było nałożyć cienie. 




Czyli kolejny test wytrwałości dla mnie i bazuni. 
Cienie nakładały się prosto, bez zostawiania jakichkolwiek gródków, smug czy brzydkich nierówności.





No i najważniejsze z ciekawości co jakiś czas a dokładnie co minęłam lusterko sprawdzałam co z tego jest lub co też pozostało no i efekt przerósł moje oczekiwania... naprawdę trzyma się na oczkach z takim samym efektem jak było rano przez cały dzień do wieczora... 



Mam nadzieję, że efekt jest w miarę widoczny na zdjęciach, a jak nie ( czyli mała owieczka :):):) ) to uwierzcie mi na słowo - było warto w nią zainwestować . 



Tak więc dzień zleciał chodź jeszcze wszystkiego nie ogarnęłam, w głowie kilka nowych postów i testów mi się utworzyło, ale za dużo na raz i trza to będzie rozłożyć pewnie na jakieś dwa dni. Po krótce napiszę Wam tylko co przyniosą kolejne dni w pościkach żebyście z niecierpliwością czekały :):):):) 
Najpierw będzie Avon - tak tak będzie teścik mojej bazy na powieki efekt zaskakujący, pazurki śmigłam lakierem jest krwisto :) i zniewalająco ( w końcu udało mi się wygospodarować chwilkę na mazajka ), przy okazji opowiem Wam o moich ulubionych lakierach :):):):), a na koniec wpadł mi w ręce "Skarb" Rosmanka 02 i kilka artykułów wpadło mi w ręce, jeden mnie zasmucił bo zabrakło mojego wymarzonego produktu, a kilka opowiem Wam w skrócie. 
Tak więc buziaczki Kobietki :) zabieram się za bazę :)
Tak więc zamówiłam i mam - co z tego będzie to się okażę. Mój nabytek to baza pod cienie do powiek ( zawsze miałam Artdeco i była świetna ) tym razem skusiłam się na Avon.
Zawartość zamknięta w małym słoiczku, co jest tak samo nie udane jak Artdeco bo ja osobiście nie lubię jak kosmetyk wchodzi mi pod paznokieć i muszę go wydłubywać brzydko mówiąc. ( dla tego marzy mi się - właśnie dopisze do listy życzeń - baza Revlon w sztyfcie ). Słoiczek wygląda uroczo tylko hmmm jak upadnie co się stanie ?? strach pomyśleć czy pękną płytki czy tyle było zabawy z bazą.


Konsystencja bardzo fajna delikatna i kremowa. Po nałożeniu na dłoń :) hihihi zrobiła się bardzo miła w dotyku jak jakiś balsam, kurcze naprawdę delikatna i wyglądała tak delikatnie, że może będzie można jej użyć jako samego cienia byłby to świetny efekt do makijażu codziennego, delikatnego takiego do pracy :).

Na dłoni rozprowadziła się idealnie nie pozostawiajac żadnych drobinek


Zanim znajdę się w kuchni i pochłonie mnie kulanie klopsików i szykowanie sosiku pomidorowego zdążę Wam jeszcze opisać Aquolina Royal mmmmm Tuberoza z Herbatą :)



Nie zdążyłam przed klopsikami ale wyszły jeszcze z tego mielone i spaghetti - obiad na trzy dni :) a i jeszcze upiekła się babka majonezowa :) totalny obłęd w smaku :)
Wracając do mojej Tubeozy jest to cudowny, kremowy płyn do kąpieli i pod prysznic i  ja osobiście używam go jako żel pod prysznic.Pachnie nieziemsko, delikatnie, intensywnie,świeżo, naprawdę uroczo. Wygląd zielonkawy z drobinkami brokatu, który utrzymuje się na skórze tak samo jak zapach przez kilka godzin.
Konsystencja jest gęsta, przez co jest naprawdę bardzo wydajny.
Dobrze nawilża skórę i cytuje z opakowania " zawiera opatentowany kompleks pięciu minerałów BIOMIN ACQUACINQUE :MANEZ, ŻELAZO, CYNK, MIEDŹ I KRZEM" 
Jeśli chodzi o opakowanie no cóż życzyła bym sobie bardziej wygodnego w kształcie tubki, tak żeby można postawić na tzw "nóżce",  jak by się miało skończyć to da się resztki wycisnąć a tak będzie trzeba ciąć opakowanie na pół :).
Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, ze posiadam cały zestaw z Tuberozy a w skład wchodzi jeszcze balsam do ciała i woda perfumowana mmmmmmmmm :) Tak więc po cudownym prysznicu, w ruch idzie balsamik, który również ma drobinki brokatu i na koniec utrwalenie wodą :) 
Tak właśnie po takim SPA czuję się nieźle zrelaksowana :)



Nic nie relaksuje mnie bardziej po ciężkim dniu niż odrobina przyjemności sam na sam w mojej łazience - to takie moje domowe spa :).
Najlepiej zacząć relaks od kąpieli. Pod prysznicem musi być pachnąco, nie inaczej tak aby zaczęły działać wszystkie zmysły.

Moje drogie małymi kroczkami przesuwam się do przodu i jak w ciemnym tunelu po omacku dążę  do przodu do światła hihihii (ale poszalałam :)), a tak na poważnie dostałam się do Klubu Testuj z Maliną ( polecam bloga http://testykosmetyczne.blogspot.com/), gdzie mogę zostać testerką różnych nowinek jak również podłapać kilka ciekawostek, doradzić się , poradzić albo nawet wymienić czy też zamienić na kosmetyki !!! - to już jest obłęd fantastyczny :) . Po co mają przewalać się biedaczki z kąta w kąt w kosmetyczce zapomniane przez ludzi i innych jak można je oddać w dobre ręce blogerki, która od dawna na nie polowała :). 
Tak więc łapię się tratwy i dryfuję dalej z nurtem rzeki :P 
Pozdrawiam Buziaczki 
Klusi :*
Nie jest łatwo pochwalić się na portalu przed znajomymi - zobaczcie mam bloga, trzeba mieć trochę odwagi i mieć co pokazać, ale są w życiu takie osoby, którym można zawsze zaufać i podzielić się tą radością :) i które zawsze trzymają mocno kciuki. 
A ja Wam powiem że mam takie grono i to nie małe :) jest sobie Pati oj paskuda jakich mało :P chodź mała nie jest z jakieś 165 w kapeluszu :P, Sylwinka no Pati sięga jej do brody tak samo jak jest wielka ma wielkie serce, Beti i Aga pozostałe siostry - i żadna nie ma pojęcia wielkiego o komputerach, portalach społecznościowych chodź obie są tam zalogowane hihihihi. Paula umie robić po cioci Darii ( po mnie :) ) koliberki ( taniec imprezowy, żadko występujący w naszych stronach :P ), Kamilka to jest przekręt nie z tej bajki - często robi wyprzedaże w torebkach, o których nawet nie wie :):):) ważne, że wiem ja i Paula :P, a Kamilka bierze je na wyprzedaży od mamy Agi, która nie szuka bo wie, ze nie znajdzie :P. 
I Najważniejsza to jest nasza mamuś i babciuś - Julka nic dodać nic ująć takiej kobiety ze świecą szukać. 
Jedno wielkie skupisko bab :) ale za to jakich BAB !!!!!


Hej dziewczyny jeśli chcecie po testować nowinki kosmetyczne, podzielić się opinią na ich temat oraz zobaczyć co ciekawego " w trawie piszczy" jeśli chodzi o świat naszych kosmetycznych zabawek zapraszam na Blog kosmetyczny Marzeny, oraz do wzięcia udziału w jej rozdaniach :) 
Zapraszam serdecznie.
http://marzena84beauty.blogspot.com/2013/01/rozdanie.html
Jestem nowa , nie nie w mieście, nie na wsi nawet nie w sieci po prostu nowa blogger-ka :) nieźle to brzmi :) Spytacie co mnie wzięło chyba za dużo wolnego czasu  - nie no to akurat żart przy dwójce dzieci z czego jedno skończy dopiero 4 mc czasu zawsze jest za mało ale żeby sobie "pogadać" zawsze znajdzie się czas :) No i właśnie też postanowiłam sobie pogadać a nóż coś dobrego się przytrafi. Tak naprawdę bardzo mi się podobają blogi innych dziewczyn , a to dla tego że trzeba jednak troszkę tej techniki komputerowej "liznąć" a Panowie zazwyczaj wychodzili z założenia że my Panie nie potrafimy i na technice się nie znamy ależ nie moi drodzy jednak trochę się znamy :) Notebooka sama sobie sformatuję, kopię zapasową wykonam pewnie i na partycje dysk podzielę ( nie wiem z jakim skutkiem), ale kto nie ryzykuje ten nie ma :) Telefon komórkowy nie służy mi tylko do zabawy w dzwonienie ale również potrafię włączyć nawigację, posłużyć się nią i w ogóle to ja bardzo lubię mój telefon - dziadziuś ma już z 4 lata ale ma cudowną klawiaturę Qwerty :), fajny aparat , duży wyświetlacz i całkiem niezłą baterię - nie stój tamta bateria siadła teraz mam nową ale jak na trzy lata niezłego śmigania dała radę :).
Ale moja pścióła będzie zaskoczona :) Tak właśnie specjalne buziaki dla niej :* S.S