Mój mały pieski chwilowy Raj :)

/
9 komentarzy
Haaaa można by powiedzieć, że koniec tygodnia i weekend był typowo .. pieski :)
Od zawsze chciałam mieć psa, takiego od szczeniaka chować go i najlepiej, żeby był owczarkiem niemieckim, a jak nie to, że przygarnę ze schroniska, albo jakaś znajdka. Trudno było spełnić to marzenie dziecka, jeśli mieszkało się w bloku i miało dwa małe pokoiki, rodzice pracowali, a ja chodziłam do szkoły...
Zostałam szczęśliwą na chwilę posiadaczka Bosmana II, szczeniaczka w połowie Labradorem w połowie "czymś tam" :P, później z bólem serca i łzami w oczach musiałam go oddać, ale to dobrze się stało, ponieważ w kolejce do przygarnięcia czekał Bosman I, zamówiony od kilku tygodni psiak... ale zobaczcie same od czego się zaczęło i jaką jestem szczęśliwą posiadaczką swojego, małego marzenia :)
Tak wiec poznajcie ich bliżej .






A było to tak ... w piękny czwartkowy poranek jak w każdy taki dzień pakuję Małego Misia do wózka, Mała Klusi bierze plecak na plecy i spacerkiem odprowadzamy ja do szkoły... niby nic nadzwyczajnego, coś małego ale co sprawiało nam wszystkim przyjemność, dzień jak co dzień ale ... Stoimy pod klasą, Mała jak zawsze z koleżankami już na boisku i wszystko było by OK gdyby nie fakt, ze dzwonek zadzwonił - ja nienawidzę się spóźniać - a ich nie ma !!!! PIERWSZOKLASIŚCI !!! Pani nadchodzi, a grupka dzieci z moją na czele zaginiona w akcji. Idę, patrzę stoją na boisku, wielkie zamieszanie i  pewna koleżanka trzyma szczeniaczka na rękach .... Ona trzyma w rękach psa, ja Małego Misia i prawie z wrażenia go opuściłam:
Bosman II
M - ej no dzwonek był co Wy tu jeszcze robicie !!??
MK - mamo, mamo, to piesek Marty !!! On za nimi przybiegł
M - Marta to Wasz piesek ??
Marta - Tak .. przybiegł za nami do szkoły, nie ma Natalii ( siostra starsza Marty )
M- gdzie Natalia
Marta - Nie wiem
M - Dajcie mi tego psa, idąc do domu zaniosę go Wam a Wy wynocha na lekcję
Pani nauczycielka zadowolona bo została wciągnięta w szukanie starszej siostry Marty co nie było by łatwe, a czas leciał, a nie ma nic gorszego niż płacz dziecka "bo co teraz z pieskiem!!!!"
No to buch psa w koszyk pod wózkiem, Małego w wózek i heja do domu, a mamy dobre 10 minut drogi ... jak na złość szczeniak w koszyczku nie chciał siedzieć, a ja nie chciałam go zgubić ( nie do śmiechu było by mi za nim po wsi latać ), a nie daj Bóg jak by jeszcze pod samochód wpadł... Więc psa w jedna rękę, wózek w drugiej i idę .... Zmęczona, styrana, wózek kręcił się na wszystkie strony... Jest doszłam do celu... Z psem na rękach dzwonię do drzwi, drzwi otwiera babcia zaskoczona Naszym widokiem...
M - Dzień dobry oddaję zgubę
B - dzień dobry, ale to nie nasz ??!!!
M - ale jak to !!!!! Ja idę od szkoły na pieszo w jednej ręce pies, w drugiej wózek pcham, a Pani mówi , że nie Wasz ???!!!!!!!!!!!!!! Przecież Marta powiedziała, że to za nimi przybiegł i że się zgubi !!
B - To Smarkula, psiara z niej straszna i pewnie myślała, że jej się upiecze i będzie miała pieska... Pani puść go niech biega.
M- to ja go biorę, jak sobie Marta przypomni czyj to może być dajcie znać...
Uwierzcie mi szedł za mna całą drogę, nie odszedł na krok od wózka, nie skręcił w prawo ani lewo, a jak się zatrzymałam usiadł przy wózku i czekał aż ruszę. Wiec przyszliśmy razem do domu, dostał jeść i pić i leżał przy wózku albo przy aucie. Poszedł ze mną odebrać Małą, wrócił do domu i leżał. pobawił się, polatał i grzecznie przespał noc w garażu... nie rozrabiając !!! a miał czym...
Zaczęła się myśląca co dalej kiedy mam już pieska zamówionego, jednego w kojcu - rety trzy psy !!!! Będzie ciekawie jak wróci Pan Domu... 
Na drugi dzień grzecznie siedząc na schodach żegnał mnie jak odwoziłam Kluskę do szkoły, a już po południu postanowiliśmy w piękne słoneczko wybrać się spacerkiem oczywiście zabierając Bosmana II ze sobą :) I wszystko było by pięknie gdyby nagle ze sklepu w połowie drogi nie wyleciała znajoma krzycząc żebym poczekała i że im zaginął taki sam piesek, poleciał za mężem do szkoły, jak się zorientowali nie mogli go znaleźć pla pla pla a mi już świeczki w oczach ...

 
Grzecznie z całą prawdą odpowiedziałam, że to znajdka z pod szkoły i jak do mnie trafiła, że był u weterynarza i że jak go nie chcą do niech ze mną zostanie ( zaproponowała mi takiego samego ale ja powiedziałam, że tego wezmę innego nie chcę )... po czym zostało mi tylko odwrócić się i odejść ... Bez Znajdki :( 
Nie no spokojnie też mi było przykro, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i mam swojego obiecanego, wymarzonego, zamówionego ... Bosmana :) 



Bosman I

Czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :) 

Ach zapomniała bym o Niej :) nie wybaczyła by mi tego tak samo jak nie może pogodzić się z konkurencją na podwórku ;)

Viga



Podobne posty:

9 komentarzy:

  1. Bosman jest przesłodki, Bosman II jest genialny, a Viga jest cudna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj szkoda, tej małej znajdki, też bym się poryczała pewnie jak bóbr. Rozumiem Cię ze mnie też straszna psiara, ale dobrze, że i tak masz kogo kochać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak :) Mam teraz urwisa od podstaw do wychowania :D

      Usuń
  3. Wszystkie pieski są przecudne. :)) Uściski dla Was. :) Dzieci to potrafią namieszać. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne psiaczki :) napewno macie z nimi wiele radości :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawienie komentarza.